Skip to main content

Rozkręcająca się spirala hazardu

„Muszę się odegrać”, „muszę zaimponować innym”, „mogę wszystko” to tylko niektóre z postaw czy przeświadczeń wpływających na zwiększającą się intensywność gry.  Eskalację hazardu trudno zatrzymać, ale nie jest to niemożliwe.

Gracze często zdają sobie sprawę, że gra „to po prostu taka rozkręcająca się spirala”. Ale nie wszyscy grają coraz intensywniej i podwyższają stawki. Bardziej zagrożone eskalacją nałogu są osoby grające w kasynach i na automatach. Amatorzy zakładów bukmacherskich, zarówno stacjonarnych jak i internetowych, też trafiają na terapię uzależnień, ale najwięcej problemów przysparzają inne rodzaje hazardu. Dla pokerzystów, prócz specyficznej adrenaliny płynącej z coraz intensywniejszej gry, granie staje się też sposobem na utrzymanie się, zwłaszcza jeśli przechodzą na zawodowstwo.

Poza rodzajem uprawianego hazardu, na eskalację gdy ma wpływ wiele czynników. Chęć odegrania się wydaje się być jednym z najbardziej oczywistych – przegrałem, tyle zainwestowałem, muszę to odzyskać. Gracze miewają też skłonność do eskapizmu, czyli uciekania od bolączek dnia codziennego. Idą do kasyna, by oderwać się od rzeczywistości, od problemów. Podobnie działa na graczy anomia – poczucie wyobcowania, braku oparcia w strukturach społecznych. Gra staje wtedy się sposobem na lęk, samotność, pustkę. Czasem pełni też rolę zadradliwego antidotum na inne uzależnienie, np. od alkoholu. Osoba, która stara się unikać szkodliwej substancji chemicznej, ale nie przepracowała emocji związanych z nałogiem, podświadomie szuka sposobu na ich kompulsywne rozładowanie i idzie zagrać. Dzięki temu znów może przeżywać silne emocje. Zwiększa stawki, by w końcu odczuwać przyjemność tylko podczas obstawiania najwyższych kwot, tak jak wcześniej dawki alkoholu stawały się coraz większe. Podobnie jak w przypadku rozkręcania spirali innych uzależnień, istotną rolę odgrywa tutaj poczucie własnej wartości. Brak akceptacji dla samego siebie może spowodować potrzebę udowadniania otoczeniu, że jesteśmy coś warci, potrafimy zdobyć pieniądze, i to niemałe, w sprytny sposób. Nierealistyczne wyobrażenie o samym sobie jest równie niebezpieczne, gdy przechyla się w drugą stronę. Wówczas gracz jest przekonany o sile własnego charakteru, konsekwencji, ma poczucie panowania nad grą, które jest złudne. Może pójść jeszcze dalej – w przeświadczenie  o własnej omnipotencji, przekonanie, że jest nieomylny, a jego moc – niczym nieograniczona. Dotyczy to osób, które przekonanie o swoim szczęściu  na różnych  życia łączą z brakiem doświadczenia porażki. Sukcesy w sferze zawodowej czy osobistej utwierdzają ich w przekonaniu, że w grze też pójdzie im jak z płatka. Eskalacji gry sprzyjać może poczucie degradacji życiowej – finansowej, społecznej,  wspominanie „lepszych czasów”, czyli szastania pieniędzmi i imponowania innym wysokością zarobków. Pojawia się wówczas przeświadczenie o braku innej alternatywy spędzania wolnego czasu i zdobycia pieniędzy niż hazard. Potrzeba „bycia kimś” w oczach innych, podniesienia swojego prestiżu staje się bardzo silna. Blisko tu do marzenia o wielkich pieniądzach, snucia wizji „co zrobię z wygraną”, niczym w reklamie „a teraz to mi to…Lotto”. Znika świadomość, że do sukcesu finansowego w przeważającej części wypadków dochodzi się pracą. Hazard jest traktowany jako „legalne i całkiem niezłe źródło dochodu” a ewentualne wygrane mogą to przeświadczenie wzmacniać.

Cienką granicę między graniem „rekreacyjnym” a uzależnieniem łatwo przekroczyć, bo sytuacja osobista większości graczy w momencie eskalacji hazardu jest jeszcze dobra. O ile nie stracą kogoś bliskiego, co może spowodować smutek, zagubienie i potrzebę odreagowania tych emocji grą, skutków hazardu jeszcze nie odczuwają na tyle dotkliwie, by zdać sobie sprawę z konieczności wprowadzenia zmian i podjęcia leczenia. Mało tego, zdarza się coś takiego, jak „eskalacja sukcesu”. Wielkie powodzenie w sferze zawodowo-finansowej i duże wygrane w kasynach jednocześnie. Potem dobra passa się załamuje, przychodzą pierwsze poważne straty finansowe, jedne napędzają drugie. Do pewnego momentu jednak sukcesy w pracy wzmacniają przekonanie, że w grze również wszystko się uda. Straty finansowe mogą spowodować zawieszenie gry na jakiś czas, ale wraz z poprawą sytuacji zawodowej następuje powrót do hazardu.

Niezależnie od wykonywanego zawodu, w momencie rozpoczynania „przygody” z hazardem gracze są na ogół w dobrej, stabilnej sytuacji materialnej, czasem wręcz robią karierę. Ale hazard, jak każde uzależnienie, postępuje. Sam się nie zatrzyma, jeśli nie podejmie się leczenia. Granie wymaga coraz większych nakładów finansowych. Pieniądze znikają w przerażającym tempie, co może doprowadzić gracza i jego rodzinę do skraju nędzy. Zdarza się, że tryb pracy ułatwia ukrywanie prawdy przed rodziną. Częste wyjazdy służbowe, różna wysokość dochodów (wynagrodzenie o charakterze prowizji, własna działalność gospodarcza), nienormowany czas pracy pozwalają zatajać prawdę o uprawianiu hazardu. W skrajnych przypadkach, uzależnieniu sprzyja tryb pracy w rozumieniu dosłownym – np. bycie sprzedawcą w nocnym sklepie, gdzie nie zawsze są klienci, ale zawsze są automaty. Wskazuje się też na przypadek uzależnienia od gry, który dotknął osobę naprawiającą automaty.

W postępującym procesie uzależnienia zmianie ulega nie tylko sytuacja finansowa, ale i relacje z ludźmi – partnerami, rodziną, przyjaciółmi, środowiskiem zawodowym. Zazwyczaj dzieje się to dwukierunkowo. Najpierw może się zdarzyć, że  „sieć” relacji zostaje uszczuplona wskutek różnych życiowych okoliczności. Brakuje wsparcia czy kontroli, nie ma nikogo, kto odpowiednio wcześnie zareaguje, gdy tylko z graczem dzieje się coś nie tak. Gdy już dochodzi do eskalacji hazardu, gracz sam zrywa relacje z ludźmi, by wyeliminować ryzyko presji i kontroli, które otaczający go ludzie mogliby zacząć wywierać. Unika osób utrudniających oddanie się grze, tak jak palacz unika krewnych nalegających na rzucenie palenia albo ukrywa przed nimi swój nałóg. Relacje gracza z innymi ludźmi ulegają uprzedmiotowieniu.  Pojawia się świadomość, że są nietrwałe, prędzej czy później ulegną rozpadowi z powodu hazardu, bo granie jest najważniejsze, a ewentualny partner życiowy tego nie zaakceptuje i odejdzie. Nie warto zatem się emocjonalnie angażować. Czasem graczowi trudno określić, co było pierwsze – trudności w relacjach i odreagowywanie grą, czy niszczenie relacji z powodu hazardu. Wszelkie trudności w kontaktach z ludźmi, poczucie krzywdy czy straty związane z doświadczeniem w bliskich  relacjach bywają pretekstem do eskalacji hazardu. Ale też ważne wydarzenia o charakterze osobistym, na przykład narodziny dziecka mogą stać się motywacją do podjęcia leczenia i wyjścia z nałogu.

Oprac. Paulina Ilska
Oszacowanie rozpowszechnienia oraz identyfikacja czynników ryzyka i czynników chroniących w odniesieniu do hazardu, w tym hazardu problemowego (patologicznego) oraz innych uzależnień behawioralnych, oprac. Badora B., Gwiazda M., Herrmann M., Kalka J., Moskalewicz J., CBOS, Warszawa 2012.