Skip to main content

W związku z osobą uzależnioną od seksu

Współuzależnione żony alkoholików postrzegane są jako ofiary nałogu męża i bohaterki, dźwigające ciężar opieki nad rodziną.

Ale w przypadku partnerek mężczyzn uzależnionych  od seksu pojawia się ocena „to ona w czymś zawiniła”, „to z nią coś jest nie tak”.  Dlatego tak silny jest wstyd tych kobiet  i tak wielka trudność w zwróceniu się po pomoc.

O współuzależnieniu w seksoholizmie rozmawiamy z Katarzyną Staniszewską, psychologiem, psychoterapeutką, prowadzącą terapię osób z zaburzeniami seksualnymi i zajęcia z edukacji seksualnej dla młodzieży i dorosłych.

W przypadku każdego nałogu pojawia się w rodzinach mechanizm współuzależnienia, przejawiającego się m.in.: ukrywaniem problemu przed otoczeniem, udawaniem, że „u nas wszystko jest w porządku”. Jak to wygląda w przypadku rodzin osób uzależnionych od seksu?
Najczęściej zwracają się pary, w których uzależniony jest partner, a partnerka chce coś z tym zrobić. To jest dla niej podwójnie trudne – nie dość, że boryka się z nałogiem partnera to jeszcze jest to nałóg, o którym wyjątkowo trudno mówić.

Alkoholizm jest znany i oswojony. Na pijącego męża można się pożalić sąsiadce. Inaczej jest zdaje się z osobami uzależnionymi od seksu.
Tak, większość ludzi ma w swoim otoczeniu kogoś uzależnionego od alkoholu i łatwiej o tym porozmawiać. Trudniej wtedy, gdy kobieta dowiaduje się, że jej partner ogląda pornografię albo zdradza.

Jak ona sobie z tym radzi? Współuzależniona żona alkoholika załatwia mężowi zwolnienie z pracy, stara się kontrolować ilość alkoholu znajdującego się w domu. Pilnuje, by nikt „nie dolewał” mężowi podczas przyjęć. A jak się zachowuje żona seksoholika?
Trudnością jest silny wstyd społeczny. Kobiety często wstydzą się powiedzieć otwarcie, że mąż zdradza, to uderza w jej samoocenę jako kobiety. W myśl zasady: jeśli się przyznam do tego, co się dzieje, to oznacza, że ja się nie sprawdzam. Trudno się z tego zwierzyć sąsiadce.

Tym silniej kobiety starają się ukrywać problem i tym mocniej cierpią, bo są z nim same. Najlepiej, by zdecydowały się na terapię małżeńską albo chociaż konsultację z seksuologiem.

Gdy uzależnieni od alkoholu czy hazardu mężczyźni, skupieni na nałogu, zaniedbują obowiązki domowe, zawodowe, finanse, kobiety przejmują wszystkie te role. Pojawia się nadkontrola i nadodpowiedzialność. Czy w przypadku rodzin dotkniętych seksoholizmem działają te same mechanizmy, czy jest jakaś specyfika?
Mężczyźni bardziej to kontrolują. Jeśli wydają pieniądze w agencjach towarzyskich, bardzo starają się to ukryć albo mają dodatkowe źródła dochodu, o których żona nie wie. Im większy problem z uzależnieniem, tym większe kwoty są przeznaczane na ten cel. I tym trudniej ukrywać, że są wydawane.
Najczęściej właśnie wtedy, gdy tajemnica „się wyda”, dochodzi do kryzysu w związku – brakuje dużych sum pieniędzy, nastąpił rozkład pożycia intymnego, więc partnerzy zwracają się do psychologa, seksuologa.

Czyli mechanizmy są podobne, jak w przypadku innych uzależnień, tylko większy wstyd i trudność w zwróceniu się o pomoc?
Tak, w przypadku alkoholizmu czy hazardu nie pojawia się powszechnie myśl, że z kobietą jest coś nie tak. Raczej jest postrzegana jak bohaterka, która dźwiga cały ciężar utrzymania i prowadzenia domu, „a on taki nieodpowiedzialny”. Paradoksalnie ta sytuacja trochę kobietę nobilituje. W przypadku seksoholizmu łatwiej o skrót myślowy, że „czegoś mężczyzna nie ma w związku, skoro szuka poza nim”. To dla kobiety bardzo trudne.

Czy udaje się parom z tego wyjść? Czy zazwyczaj jest kobietom na tyle trudno, że od razu się pakują i kończą związek?
Jest różnie. Z mojej praktyki terapeutycznej wynika, że dużo zależy od  tego, ile łączy partnerów oraz jakie wartości są dla nich ważne. Jeśli są wspólne sprawy, dzieci, dom, to jest większa motywacja by przejść ten kryzys.

Zdarza się też, że związek okazuje się dla obojga na tyle trudny, iż postanawiają go zakończyć. Może być tak, że nałóg męża jest tak bardzo sprzeczny z wartościami kobiety, że nie potrafi tego zaakceptować i odchodzi.

Nie tyle chodzi o niechęć do pokonania trudności, co o ocenę moralną zachowania męża.
Tak. Pojawia się kwestia hierarchii wartości, także kontekst religijny. Ideologicznie trudno sobie z tym poradzić, jeśli kobieta nie jest gotowa na przewartościowanie norm, według których zawsze żyła na rzecz zaakceptowania uzależnienia męża. Jeśli partnerzy nie potrafią ze sobą rozmawiać o emocjach, trudnościach i zmieniać się, będzie im trudno utrzymać związek. Wtedy bardzo pomocna będzie im terapia małżeńska/partnerska. Często potrzebna jest także terapia indywidualna – i jego, i jej. Wtedy szanse na wyjście z kryzysu są dużo większe.

Chyba jeszcze trudniej mężczyźnie zaakceptować fakt, że uzależniona od seksu jest jego partnerka?
Niekoniecznie. Niektórzy mężczyźni są zaskoczeni, że kobieta może mieć taki problem, ale po pierwszym szoku są bardziej otwarci niż kobiety na szukanie rozwiązań. Są też tacy mężczyźni, dla których jest to ogromny cios w męskie ego, co sprawia, że zamykają się w sobie i nie szukają pomocy. Generalnie po pomoc terapeutyczną częściej zwracają się kobiety, albo ze swoimi sprawami, albo z problemem w związku.

Podsumowując – mechanizmy współuzależnienia są te same, co przy innych nałogach, tylko większy wstyd i większa trudność w zwróceniu się po pomoc, także z powodu religijności.

Jeśli para nie pójdzie do psychologa, uzależnienie postępuje aż po kompletną katastrofę – emocjonalną, finansową, podobnie jak to jest w innych uzależnieniach?
Jak z każdym uzależnieniem, bardzo trudno radzić sobie samemu, bez pomocy specjalisty. Wtedy najczęściej dochodzi do rozstań. To jest usankcjonowane społecznie i prawnie – jeśli małżonek zdradza, jest powód by się rozejść. Zresztą jeśli zdradza kobieta, jest tak samo. Jeśli para nie chce przyjść na terapię, kryzys najczęściej kończy się rozpadem związku lub rozwodem.

Rozmawiała  Paulina Ilska