Skip to main content

Jedzenioholizm – czynniki ryzyka

Trudno uwierzyć w samo istnienie nałogu zwanego jedzenioholizmem. Jeszcze trudniej laikowi zrozumieć, dlaczego inni w taki nałóg popadają. Jak to się dzieje, że ktoś staje się jedzenioholikiem? Jakie osoby są najbardziej zagrożone tym rodzajem uzależnienia?

Na rozwój jedzenioholizmu, podobnie jak na rozwój innych uzależnień behawioralnych, wpływa wiele różnorodnych czynników. Wymienia się wśród nich czynniki genetyczne, środowiskowe i psychologiczne. Wśród tych pierwszych sytuują się predyspozycje, na które nie mamy świadomego wpływu, to czynniki biologiczne. Należą do nich na przykład zaburzenia mechanizmów odpowiadających za brak apetytu czy uszkodzenie ośrodka sytości i głodu – wówczas organizm nie wysyła do mózgu człowieka informacji, że jedzenia już dość. Przyczyną kłopotów bywa też zaburzona gospodarka hormonalna organizmu. Jednym z jej objawów jest nadmiar insuliny (hormonu odpowiedzialnego za metabolizm węglowodanów), kolejnym zwiększający łaknienie niedobór serotoniny, zwanej potocznie hormonem szczęścia. Obniżenie jej poziomu wywołuje trudności w zapanowaniu nad przymusem jedzenia ponad miarę. A czy istnieje coś takiego, jak hormon obżarstwa? Zakłada się, że tak. Hormon nazywa się grelina i działa na układ nagrody w mózgu, wzmacniając uczucie przyjemności związane z jedzeniem. Można się zatem doszukać podobieństwa w działaniu mechanizmów uzależnienia od jedzenia i uzależnienia od substancji psychoaktywnych.

Człowiek nie składa się jednak tylko z ciała i nie tylko biologia wyjaśnia jego zachowania. Wśród naukowców nie ma zgodności co do roli innych niż biologiczne czynników wpływających na nadmierne objadanie się, ale są one w literaturze opisane i wymieniane. Zatem kolejna, po genetycznych, istotna grupa czynników sprzyjających uzależnieniu to czynniki środowiskowe, swoisty „klimat emocjonalny”, w jakim dziecko wzrasta, wyrażany także przez stosunek do karmienia, spożywania posiłków, inaczej mówiąc – „dziedziczenie sposobu jedzenia”. W rodzinie z pokolenia na pokolenie przekazywane są wzorce dotyczące sposobu, ilości i rodzaju spożywanych pokarmów. Dziecko przejmuje je od starszych członków rodziny i odtwarza w dorosłym życiu, często nieświadome destrukcyjności niektórych nawyków. Zagrożone jedzenioholizmem są osoby wychowujące się w rodzinach, w których występował nieprawidłowy sposób żywienia.

Co to znaczy „nieprawidłowy” i jak wyznaczyć tę granicę, gdy pełni dobrych chęci, pamiętający czasy wojennego głodu dziadkowie, chcą dla wnuka jak najlepiej? Zalecany jest zdroworozsądkowy umiar. Popularne niegdyś, przedwczesne wprowadzanie sztucznego karmienia czy karmienie dziecka o ściśle określonych porach, a nie wtedy, gdy jest głodne to przykład zbyt rygorystycznego, „limitowanego” podejścia do jedzenia. Równie niebezpieczny okazuje się drugi biegun – przesadne, przysłowiowe „bieganie za dzieckiem z kanapką”, czyli powszechne w pokoleniu troskliwych babć przekarmianie dziecka, rozumiane jako wyraz troski i miłości, sposób na okazywanie uczuć. Ważną rolę w kształtowaniu regulacji apetytu dziecka odgrywają pojawiające się w najbliższym otoczeniu emocje i sposoby radzenia sobie z nimi, w szczególności reakcje na to, co dziecko przeżywa. Jeśli przy każdym wybuchu płaczu rodzice reagują karmieniem malucha, ten zaczyna kojarzyć jedzenie z zaspokajaniem potrzeb emocjonalnych i sposobem na rozwiązywanie trudnych sytuacji. Pożywienie, zwłaszcza wszelkie słodkości, są często traktowane przez rodziców czy dziadków jako nagroda za dobre zachowanie dziecka, rekompensata nieobecności dorosłych, sposób na okazywanie uczuć, które trudno im wyrazić werbalnie czy poprzez czułe gesty. Dzieci uczą się wiązać dobre samopoczucie ze smakiem słodyczy, niwelować trudne sytuacje poprzez jedzenie, dostawać pyszne przekąski gdy są sfrustrowane, smutne albo gdy mają o coś do rodziców pretensje. Te mechanizmy utrwalają się z wiekiem i później spożywanie posiłków może się stać sposobem na rozładowanie napięcia emocjonalnego związanego z wyzwaniami, przed jakimi staje człowiek dorosły. Do utrwalania destrukcyjnych mechanizmów przyczyniają się relacje rodzinne charakteryzujące się usztywnieniem, utrzymywaniem „jedności rodziny” za wszelką cenę, przedłużaniem okresu uzależnienia dziecka od rodziny pochodzenia, ograniczaniem jego niezależności i autonomii. Jedzenioholizmowi sprzyjają skrajności: gwałtowne zmiany standardu życia – znaczące pogarszanie i poprawa sytuacji materialnej, przywiązywanie wagi do smakowitej, będącej wyrazem dostatku kuchni w domu rodzinnym bądź odwrotnie – bieda i spożywanie najtańszych produktów. Czynnikiem zagrażającym bywają tak niewinne sytuacje, jak uczestniczenie w dużej ilości przyjęć, zamiłowanie do próbowania nowych potraw i hedonistyczna przyjemność jedzenia, wreszcie powszechna dostępność produktów spożywczych. Będąc w ciąży, także warto zachować umiar i pamiętać, by troska o zdrowie mającego przyjść na świat dziecka, wyrażana poprzez spożywanie większej niż zwykle ilości smakołyków, nie przybrała przesadnych rozmiarów. Warto zachować wstrzemięźliwość „żywieniową” wchodząc w wiek średni. Kompulsywnemu spożywaniu posiłków mogą sprzyjać zmiany hormonalne towarzyszące klimakterium, zmniejszenie atrakcyjności fizycznej i spadek libido, starzenie się, przejście na emeryturę, przewlekłe choroby wymagające diety, co może za sobą pociągać chęć „zrekompensowania” sobie ograniczeń poprzez jedzenie większej ilości pokarmów dozwolonych bądź nadmierne spożywanie produktów, które w czasie leczenia były „zabronione”.

Ryzyko wystąpienia jedzenioholizmu, podobnie jak innych nałogów, wzrasta, gdy na rożnych etapach życia spotykają nas trudne sytuacje: kłopoty rodzinne, śmierć bliskiej osoby, trudności w znalezieniu pracy i stres, gdy praca już jest (presja związana ze sprostaniem wymaganiom pracodawcy, lęk przed utratą zatrudnienia), rozwód.

Wśród czynników psychologicznych wpływających na zagrożenie jedzenioholizmem wymienia się m.in: zaburzenie procesu samoregulacji, który odpowiada za kontrolę ilości spożywanego jedzenia. Samoregulacja oznacza w tym przypadku wysiłek, podejmowany w celu zmiany własnych reakcji – działań, myśli, pragnień. Właściwie działające mechanizmy samoregulacji pozwalają człowiekowi uniezależnić się od wewnętrznych tendencji, automatyzmów. Gdy w sytuacji konfliktu wewnętrznego – pomiędzy pokusą kompulsywnego jedzenia a postanowieniem zachowania umiaru, dana osoba ulegnie pokusie wykonywania destrukcyjnej czynności, samoregulacja zostanie złamana. Jej zaburzenie oznacza, że samoregulacja jest niewystarczająca, niewłaściwa bądź nadmierna. Niska odporność na stres i brak umiejętności radzenia sobie z nim to kolejny, po samoregulacji, czynnik sprzyjający uzależnieniu od spożywania nieadekwatnej do potrzeb ilości jedzenia. Podobnie jak w przypadku innych nałogów związanych zarówno z przyjmowaniem substancji chemicznych, jak i z przymusem wykonywania destrukcyjnych czynności, na skłonność do jedzenioholizmu wpływa słaba, niewystarczająca umiejętność radzenia sobie z własnymi emocjami, nie tylko negatywnymi. Z emocjami pozytywnymi też trzeba umieć sobie radzić, o czym świadczą depresje czy inne trudności osób, które osiągają sukces, ale nie wiedzą, jak mu sprostać i popadają w różnego rodzaju nałogi. Ryzyko jedzenioholizmu, jak każdego innego uzależnienia, zwiększa negatywny, nieadekwatny obraz własnej osoby i niskie poczucie własnej wartości. Wówczas pojawia się pokusa „zajdania” problemów, co przynosi chwilową ulgę, ale źródła napięcia nie rozładowuje, więc niesie ryzyko powtarzania kompulsywnej czynności i popadnięcia w nałóg.

Opracowanie: Paulina Ilska

  • N. Ogińska – Bulik, Uzależnienie od czynności. Mit czy rzeczywistość?, Difin, Warszawa 2010
  • K. Gąsior, Gdy jedzenie staje się problemem. Czy jesteś uzależniony?, Fundacja ETOH, Warszawa 2013.