Skip to main content

Uzależnienie od pracy jest groźne. Jak rozpoznać pracoholika? – rozmowa z dr Kamilą Wojdyło

Dlaczego pracoholik jest kiepskim pracownikiem oraz co go odróżnia od entuzjasty pracy – wyjaśnia dr Kamila Wojdyło z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego w rozmowie z Tomaszem Słomczyńskim

Pracuję 10 godzin dziennie. Jestem pracoholikiem?
Nie wiem. Zapraszam na sesję diagnostyczną w ramach psychoterapii.

Tak od razu?
Jeśli mnie pan pyta o to, czy jest pracoholikiem, to znaczy, że sam się pan nad tym zastanawia. Dla mnie jest to sygnał, że warto pana zaprosić na diagnozę. Tam się pan wszystkiego dowie.

Nie wystarczy, że się przyznałem, że pracuję 10 godzin dziennie?
Są ludzie, którzy pracują po 10-11 godzin dziennie i pracoholikami nie są. Badania niemieckie wskazują, że są i tacy, którzy pracują po sześć godzin dziennie i są pracoholikami. Liczba godzin pracy jest potocznie rozumiana jako wskaźnik pracoholizmu. Tymczasem czas spędzany w pracy nie ma z tym zjawiskiem bezpośredniego związku. Entuzjasta pracy może pracować bardzo dużo i nie jest pracoholikiem.

To czego się dowiem na tej terapii?
Dowie się pan, czy jest pracoholikiem. Zostanie tam dokonana diagnoza.

Jak Pani to zdiagnozuje?
Są cztery zjawiska, które występują przy pracoholizmie. Pierwszym z nich jest ponadprzeciętne i powtarzalne inwestowanie energii w pracę.

Brzmi to jak teoria ekonomiczna.
To bardzo proste. Stan, w którym pracujemy dużo, u pracoholika się przedłuża. Trzeba odróżnić jeden „zapracowany” weekend od rzeczywistego problemu. Okres diagnostyczny to mniej więcej pół roku.

Jeśli ktoś „ponadprzeciętnie inwestuje energię” w pracę przez pół roku, to jest pracoholikiem?
Są kolejne zjawiska, które będą o tym świadczyć. Druga bardzo ważna cecha pracoholików to stałe podwyższanie poprzeczki standardów pracy. Ktoś taki, nawet jeśli osiągnie sukces, nie potrafi czuć satysfakcji. Jemu ten sukces nigdy nie wystarcza. Ma obsesję na punkcie sukcesu.

Każdy albo prawie każdy chce odnosić sukcesy…
Tak, ale nie każdy myśli o nich ciągle, bez przerwy. I tu mamy trzecią cechę pracoholika – niemożność „wyłączenia się”. Pracoholik stale myśli o pracy, nawet podczas rekreacji. Nie potrafi korzystać z czasu wolnego, zanurzyć się w przyjemności. W psychologii znane jest zjawisko zwane anhedonią, czyli mówiąc w skrócie, stan, w którym mamy trudność lub wręcz nie potrafimy zatopić się w przyjemności, odczuwać pozytywnych emocji. Anhedonia może właśnie cechować nałogowych pracoholików. W przypadku pracoholika na drodze do przyjemności staje obsesyjne myślenie o pracy.

Zatopić się w przyjemności… Nic prostszego, można iść do sklepu monopolowego.
Prowokuje mnie pan… Ale ma pan rację. Problemy z pracoholizmem często leżą u źródeł alkoholizmu. Pracoholik niejednokrotnie potrzebuje substancji psychoaktywnych, żeby przestać myśleć o pracy i „odprężyć się”. Alkoholizm jest częsty u pracoholików.

A czwarta cecha?
Symptomy odstawienia.

Jak w alkoholizmie?
Podobnie. Pracoholik odstawiony od pracy czuje zdenerwowanie, napięcie, często też bóle głowy, żołądka, kręgosłupa. Zresztą analogii do alkoholizmu jest więcej. Na przykład: utrata kontroli – to jest tak, jak z piciem. Mówiłam o poprzeczce, która ciągle idzie w górę. Pracoholik przestaje nad tym panować. Musi stale zwiększać dawki – tak jak alkoholik, pracuje z czasem coraz więcej i więcej. Odczuwa ukojenie – tak jak alkoholik stan upojenia po wypiciu, dzieje się to wtedy, kiedy osiągnie sukces. I tak jak w przypadku alkoholizmu, ukojenie to jest krótkie, szybko przychodzi potrzeba jeszcze bardziej wytężonej pracy, poprzeczka jest jeszcze wyżej i trzeba zwiększyć dawkę… No i mamy objawy abstynencyjne, o których już mówiłam.

A dlaczego pracoholik musi to robić? Wiem, że prowadzi Pani badania nad pracoholizmem od 10 lat…
Badania pokazały, co się za tym kryje. Pracoholikiem wcale nie kieruje motywacja finansowa ani satysfakcja z pracy. Kierują nim przede wszystkim motywacje tzw. zewnętrzne, czyli prestiż, awans, chęć bycia autorytetem. Pracoholik chce wykazywać własne kompetencje, szuka uznania. I nie jest zainteresowany rozwojem tych kompetencji. Energię poświęca na to, żeby udowodnić, że jest kompetentny, zamiast swoje kompetencje doskonalić. To stoi w opozycji to tzw. motywacji mistrzowskiej…

To ci „entuzjaści” pracy? Oni też dużo pracują.
Tak, oni kierują się właśnie motywacją mistrzowską. Dla nich ważny jest przede wszystkim rozwój kompetencji, a nie udowadnianie, że są najlepsi. Ci ludzie chcą być dobrzy w tym, co robią, ale potrafią przyjąć porażkę. Pracoholik nie potrafi jej przyjąć.

Dlaczego pracoholikom tak bardzo zależy, żeby byli postrzegani jako najlepsi?
Mają problemy z niskim poczuciem wartości. Pracoholizm u nich jest strategią kompensowania niskiego poczucia własnej wartości.

Tak jakby chcieli w ten sposób leczyć swoje kompleksy? Skąd to się bierze?
Badaliśmy, jakie są źródła poczucia niskiej wartości u pracoholików. Biorą się z dzieciństwa, z wychowania. Można tu wymienić kilka cech wychowania pracoholika. Pierwszą jest brak akceptacji. I nie chodzi tu o brak akceptacji dla niepożądanych zachowań dziecka (dezakceptacja sprzyja tu rozwojowi), ale o brak akceptacji dla niego samego jako człowieka. Dochodzi do miłości warunkowej, uzależnionej od osiągnięć.

Będę cię kochał, jak będziesz miał dobre stopnie…
Mniej więcej. Przy czym w przypadku rodziców pracoholika to zazwyczaj musiały być bardzo dobre stopnie. Rodzice ci stawiają bardzo wysokie wymagania.

Co jeszcze trzeba robić, żeby wychować pracoholika?
Trzeba stawiać na perfekcjonizm, ale ten niezdrowy. I najlepiej samemu być obsesyjnym perfekcjonistą w pracy. Z badań wynika, że w rodzinach pracoholików taki właśnie wzorzec pracy był u jednego z rodziców.

Perfekcjonizm, wysokie wymagania… Myślę, że każdy szef chciałby mieć w swoim zespole takie osoby.
Myśli pan, że pracoholicy są efektywnymi pracownikami? To się pan myli. Błędem jest myślenie, że pracoholik jest skuteczny. Doprowadza się do wyczerpania, nie odpoczywa i ciągle stawia sobie coraz wyższe wymagania, pracuje coraz więcej. Organizm tego nie wytrzymuje. Spada efektywność.

I może umrzeć.
W latach 90. w Japonii wprowadzono termin: karoshi – śmierć z przepracowania. W Polsce również mamy takie przypadki. Ostatnio było głośno o lekarzu, który zmarł w pracy, pracował piątą dobę z rzędu.

Zdaniem prokuratora ten człowiek był po prostu chory…
Oczywiście. Przecież nie umarł od samej pracy. W pewnym momencie wyczerpany organizm zaczyna chorować. Zresztą w Polsce pojęcie pracoholizmu wciąż jest niejednoznaczne…

A ilu mamy w Polsce pracoholików?
No właśnie nie wiemy. Nikt nie prowadzi takich statystyk. Dlatego, że pracoholicy wciąż są myleni z entuzjastami pracy. A najważniejszą różnicę między nimi można sprowadzić do odmiennej motywacji: pracoholik „musi” obsesyjnie dużo pracować, w celu kompensacji niskiej samooceny, zaś entuzjasta dużo pracować chce dla satysfakcji z pracy.

I pewnie pracoholik, w odróżnieniu od entuzjasty, ma wiele problemów w życiu.
Problemy zdrowotne, o tym mówiliśmy, to oczywiste. Poza tym problemy w rodzinie. Pracoholizm dotyka całej rodziny. Tu również można przeprowadzić analogię do współuzależnienia od środków psychoaktywnych. Na przykład żony pracoholików usprawiedliwiają ich przed znajomymi, dostosowują rytm życia domowego do pracy mężów, mam tu na myśli tak zwane późne kolacje…

Czy istnieje w Polsce system wsparcia dla pracoholików?
Nie ma w naszym kraju takich grup jak Anonimowi Pracoholicy, w innych krajach, na przykład w Niemczech, Stanach Zjednoczonych Ameryki, są. Każdy, kto czuje, że może mieć taki problem, warto by udał się na terapię, na przykład poznawczo-behawioralną. Może to zrobić prywatnie albo skorzystać z ośrodków zdrowia, gdzie tego rodzaju wsparcie otrzyma przy dofinansowaniu NFZ.

Jakie badania prowadzi pani aktualnie?
To jest międzynarodowy projekt współfinansowany przez Narodowe Centrum Nauki: „Pożądanie pracy – wyznaczniki osobowościowe i mechanizmy regulacyjne”. Badając polskich i niemieckich pracoholików, szukamy odpowiedzi na pytania: Jakie mechanizmy regulacyjne osobowości warunkują powstawanie pracoholizmu i jak najlepiej pomóc ludziom uzależnionym od pracy. Projekt ma służyć opracowaniu programów prewencji, leczenia i wspomagania zdrowia pracowników.

Źródło: Dziennik Bałtycki, 24 lutego 2012
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/516167,uzaleznienie-od-pracy-jest-grozne-jak-rozpoznac-pracoholika,1,id,t,sa.html

Autor: Tomasz Słomczyński, Dziennik Bałtycki