Skip to main content

Depresja a pracoholizm – skąd ten związek? ROZMOWA Z EKSPERTEM

Uzależnienie od pracy jest związane nie tylko z czasem spędzonym na pracy. Choć rzeczywiście osoby uzależnione spędzają więcej czasu na pracy, zauważono, że silniejsze uzależnienie występuje wśród osób pełniących funkcje kierownicze, nie jest związane z wiekiem i wykształceniem, a wpływ na nie mają także kluczowe cechy osobowości. Wykazano również, że uzależnienie od pracy jest negatywnie związane z wydajnością pracy. To jednak, co w ostatnich badaniach zaskakuje najbardziej, to fakt, że uzależnienie od pracy jest pozytywnie powiązane z depresją. Według danych dwa razy częściej diagnozuje się depresję u osób uzależnionych od pracy, niż u nieuzależnionych. O tej zależności mówi psycholog Paweł Atroszko.

Jak podkreśla psycholog, uzależnienie od pracy nie jest ani popularnym, ani dobrze przebadanym problemem. W skali makro waga tego problemu jest ogromna, również ze względu na nieracjonalny system zarządzania.

Redakcja: Dlaczego ten problem jest tak wyraźny?

Paweł Atroszko: Na wielu poziomach ludzie nie mają kontroli nad swoimi zachowaniami związanymi z pracą i podejmują nieracjonalne decyzje, które trudno jest wyjaśnić. Stąd koncepcja kompulsywnego przepracowywania się. Często później te osoby podejmują decyzje nieopłacalne, nieekonomiczne, które nie wynikają z ich złej woli czy złośliwości, a właśnie są wynikiem zaburzenia. Zaakceptowanie, że na masową skalę mamy do czynienia z niekompetentnym zarządzaniem przez osoby, które utraciły kontrolę nad swoim zachowaniem, jest niezwykle trudne.

Skupmy się na skali mikro, zajmijmy się jednostką. Co jest pierwsze – uzależnienie czy depresja?

Prawdopodobnie w wielu przypadkach mamy tu do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym. Ale badanie naukowe  tych dwukierunkowych zależności jest niezwykle trudne metodologicznie. Kluczowe jest powiedzenie w tym miejscu, czym w ogóle jest uzależnienie. Jest wiele teorii uzależnień. Ogólnie rzecz ujmując uzależniamy się od substancji czy zachowań, które wykorzystujemy do regulacji emocji i nastrojów. Czyli gdy czujemy się źle, sięgamy po czynnik, który sprawia, że czujemy się lepiej. Najczęściej są to zachowania, które dają nam bardzo szybkie wzmocnienia.

W przypadku uzależnienia od pracy mamy do czynienia ze specyficznymi czynnikami ryzyka. Są to pewne cechy osobowościowe. Uzależnienie dotyczy np. osób o większej sumienności czy skłonności do doświadczania emocji negatywnych. W grę wchodzą również czynniki biologiczne.

Czyli dla pewnej grupy osób ze specyficznymi predyspozycjami, praca może być czynnością, która w jakiś sposób pozwala im czuć się lepiej. Z tej perspektywy depresja może nierzadko poprzedzać uzależnienie od pracy. Natomiast jak każde uzależnienie z czasem będzie ono prowadzić do pogorszenia funkcjonowania, w tym do zaostrzenia objawów depresji. Jest tak, ponieważ uzależnienie od pracy wiąże się z wyższym stresem w pracy i poza nią, a stres jest rozpoznanym czynnikiem ryzyka zaburzeń nastroju, w tym zaburzeń depresyjnych.

Wg danych dwa razy częściej diagnozuje się depresję u osób uzależnionych od pracy. Dlaczego osoby uzależnione od pracy popadają w depresję?

Z badań wynika, że pracoholicy często pochodzą z rodzin, w których rodzice są pracoholikami, albo z rodzin z problemem alkoholowym. To trochę dwa odmienne mechanizmy – w pierwszym przypadku, jako dzieci jesteśmy zaniedbywani, bo rodzice spędzają cały czas w pracy, a jednocześnie ściśle nas kontrolują i stosują wzmocnienia warunkowe, czyli np. rozmawiają z nami tylko wtedy, gdy przynosimy piątki ze szkoły. Z kolei w drugiej sytuacji, dzieci z rodzin z problemem alkoholowym żyją w chaotycznym środowisku, więc same próbują stworzyć poczucie kontroli. I to właśnie dzieje się w pracy.

Jednocześnie dziecko wychodzące z takiego środowiska może już wchodzić w dorosłość z depresją.

Depresja kojarzy się bardziej z niechęcią do wykonywania czynności. Jak to związać z pracoholizmem, czyli nadmiernym zaangażowaniem w pracę?

Depresja to bardzo złożone zaburzenie. Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-11 wskazuje, że mamy dwa symptomy, z których co najmniej jeden musi się pojawić oraz kilka innych symptomów, które mogą się pojawić, ale nie są konieczne do diagnozy. Łącznie obecnych musi być pięć symptomów. Te dwa najważniejsze objawy to albo depresyjny nastrój, czyli smutek i przygnębienie, albo utrata zainteresowania i przyjemności z wykonywanych czynności. Oznacza to, że dana osoba wcale nie musi być ekstremalnie wyczerpana i postrzegać wszystkiego „czarno”. Są też różne nasilenia depresji.

Taki młody człowiek, wchodząc w dorosłość z obciążeniem, o którym mówiliśmy, jest w miejscu, w którym nic nie sprawia mu przyjemności, bo dorastał np. w chronicznym stresie i złych warunkach. A przy okazji jest sumienny. Włącza się myślenie – w dużym oczywiście uproszczeniu – „skoro nic mi nie sprawia przyjemności, a jestem sumienny, to będę pracował”. I w takiej sytuacji praca daje ukojenie, wprowadza porządek i przekierowuje uwagę. Nie musimy myśleć o tym, jak nam źle i jak nic nie daje nam przyjemności. Ta praca rzeczywiście da ukojenie, ale nie nada sensu, bo to po prostu ucieczka w pracę, która z czasem się pogłębia. Osoba pracująca nie musi mieć od początku zdiagnozowanej klinicznie depresji. Może po prostu źle się czuć i gorzej funkcjonować, co będzie się pogłębiać.

Tak depresja wpływa na uzależnienie. A w drugą stronę? Jak uzależnienie od pracy wywołuje depresję?

Kiedy człowiek zaczyna pracować, spycha pewne obszary na drugi plan. Wiemy, że fundamentem zdrowia psychicznego są relacje społeczne. Pracoholicy zaś w ogóle w ten obszar nie inwestują. Oni gorzej funkcjonują w relacjach, nie udzielają wsparcia partnerom, są bardziej konfliktowi, itp. Do tego dochodzą obciążenia fizyczne związane z przepracowaniem i problemy ze snem. I tu znów – badania pokazują, że kiedy nie ma się zdrowego snu, nie można być w pełni zdrowym. Sen jest bardzo silnie związany z nastrojem. I dalej – sztywny, dysfunkcjonalny perfekcjonizm w codziennym funkcjonowaniu, czyli chociażby koncentrowanie się na nieistotnych szczegółach i niedelegowanie zadań. To powoduje, że dzień pracoholika jest pełen stresu, a co za tym idzie – może być źródłem cierpienia.

Istotą dysfunkcyjnego perfekcjonizmu jest poczucie, że jeśli popełnisz jakikolwiek błąd, to inni ludzie będą uważać cię za bezwartościową osobę. Konceptualizuje się go jako zaburzenie osobowości -osobowość obsesyjno-kompulsywną lub – jak obecnie ujmuje to Światowa Organizacja Zdrowia – anankastię w zaburzeniu osobowości. Niezdrowy perfekcjonizm to  zazwyczaj pokłosie jakichś wczesnych doświadczeń, jednym z nich są np. warunkowe wzmocnienia, czyli wysyłanie do dzieci komunikatów tylko wtedy, gdy spełniają jakieś oczekiwania. Np. rodzice rozmawiają z nimi tylko wtedy, gdy dostają piątki. I to w konsekwencji powoduje, że umysł takiego młodego człowieka bardzo się przestawia.

Mówił Pan, że Polska jest jednym z kilku krajów, w których autorzy publikują najwięcej w ostatnich latach wysokiej jakości artykułów naukowych o zjawisku pracoholizmu. Dlaczego?

Rozpowszechnienie uzależnienia od pracy w Polsce jest np. 2 do 3 razy większe niż w krajach skandynawskich (Norwegii, Danii) czy w Szwajcarii. Mamy w Polsce wielu pracoholików, bo – znów skala makro – rozwój gospodarczy nie przychodzi bez kosztów. Podobne zjawiska obserwuje się wśród najdynamiczniej rozwijających się krajów azjatyckich, gdzie jest to wyraźnie związane ze wzrostem liczby zgonów, w tym samobójstw wskutek przepracowania.  A druga rzecz to status socjoekonomiczny. Mamy społecznie takie poczucie, że ten status nas uchroni. Że jeśli będziemy mieć odpowiednie pieniądze, to będziemy szczęśliwi i zdrowi. Status ekonomiczny wiąże się ze zdrowiem, bo np. mamy pieniądze na zdrową żywność i lekarzy. Niemniej sam, jako taki, nie jest gwarantem zdrowia, zwłaszcza zdrowia psychicznego. Istnieje cały nurt badań nad gorszym funkcjonowaniem psychospołecznym zamożnej młodzieży. Zjawisko to zyskało w Polsce w tym roku duży rozgłos za sprawą kulturalnego fenomenu, jakim była „patointeligencja” – utwór hip-hopowy maturzysty, opowiadający o różnych przejawach tego zjawiska.

Jak się objawia depresja u pracoholików i pracoholizm u osób z depresją. Jakie są cechy charakterystyczne i różnica w kwestii symptomów depresyjnych u tych osób?

Nie ma obecnie systematycznych badań na ten temat, jednak na podstawie istniejących obserwacji i doniesień można zaobserwować pewne zależności. Najpierw przeanalizujmy osoby, które mają depresję i są uzależnione od pracy oraz te, które mają depresję i nie są uzależnione od pracy. Takim symptomem, który wysuwa się na pierwszy plan w przypadku pracoholików z depresją, jest anhedonia [stan, w którym pacjent skarży się na obniżoną zdolność lub nawet niezdolność do odczuwania przyjemności i radości – przyp. red.]. Druga rzecz to nadmierne objawy psychoruchowe lub – przeciwnie – spowolnienie. Ale skłonny byłbym raczej podkreślić pobudzenie. Powstały zresztą dobre badania łączące uzależnienie od pracy z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. W zaburzeniach tych e pojawia się hipomania lub mania, które mają swoją specyfikę i wiążą się np. z pewnymi objawami poznawczymi. Ale – paradoksalnie – samo pobudzenie psychoruchowe może być też objawem depresji. Podsumowując – to osoby, które nie czerpią przyjemności z niczego i są nadaktywne, nie mogą usiedzieć na miejscu.

Teraz druga sytuacja, czyli pracoholicy z depresją i bez depresji. Tu przede wszystkim zauważymy obniżoną wydajność pracy. Może pojawić się obniżona lub podwyższona aktywność psychoruchowa i problemy z zasypianiem. Czasem też objadanie się lub – w drugą stronę – niejedzenie. Natomiast nie będzie w tym przypadku wyraźnych problemów z koncentracją. Gdyby były – pracoholik nie mógłby pracować. Osoby uzależnione od pracy mogą wydawać się roztargnione i chaotyczne, ale prawdopodobnie nie w stopniu, w którym uniemożliwiałoby to całkowicie pracę. Za to – ze względu na obniżony nastrój i drażliwość – pojawić się mogą problemy w relacjach oraz konflikty. Charakterystyczne jest także poczucie winy i lęk.

Czy można mówić o maskowaniu depresji pracą?

Moja nieformalna, prywatna teoria jest taka, że większość zaburzeń jest w pewnym sensie formą maskowania czegoś. Proszę pamiętać, że żyjemy w kulturze, w której powszechny jest kult pracy. Ale nadmierna koncentracja na pracy jest oddzielnym obiektem badawczym.

Jeśli więc dana osoba nie chce „odstawać”, bo to się wiąże z poczuciem izolacji społecznej – w domyśle: ja nie chcę wypełniać podstawowej roli społecznej, czyli osoby aktywnej zawodowo – to mogę zostać wypchnięty poza środowisko. Aby nie pojawiła się ta stygmatyzacja, będzie ona robić wszystko, żeby do tego nie doprowadzić.

A do tego jeszcze dochodzi kult sukcesu i ekstremalnej wydajności. Więc to nie jest tylko samo wykonywanie pracy, ale bycie w niej najlepszym, wybitnym. Tak działa rynek pracy i dlatego pojawia się maskowanie – do momentu, w którym ta „doskonałość” zaczyna się rozpadać.

Proszę jednak pamiętać, że te wszystkie procesy, o których mówimy, mogą rozwijać się przez kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Począwszy od pierwszej pracy, tuż po studiach, przez wypalenie zawodowe, po poważną, kliniczną depresję. Zidentyfikowanie tego odpowiednio wcześnie mogłoby zapobiec takiemu stanowi rzeczy.

Wprowadzenie jakich rozwiązań byłoby Pana zdaniem niezbędne?

Jeżeli nie będzie regulacji na wyższym poziomie, czyli jakichś makro rozwiązań, to niewiele jesteśmy w stanie z tym zrobić… Bo co mam powiedzieć studentowi, od którego oczekuje się wejścia na rynek pracy z bogatym doświadczeniem? Że ma zachować work-life balance? Tylko że on skończy studia i będzie bezrobotny. A bezrobocie jest bardzo silnym czynnikiem ryzyka problemów psychicznych i problemów zdrowotnych. Dlatego musi być system, który to ureguluje i o to zadba. Póki co, jesteśmy w „imadle”. Bo teraz w każdym zawodzie jest konkurencja i wyścig. Dlatego to niezwykle złożony problem i wszyscy powinniśmy krzyczeć, żeby się opamiętać . Powinniśmy usiąść i porozmawiać o tym, jak mądrze zreformować system edukacji i system pracy.

Dziękujemy za rozmowę.

 

Paweł Atroszko – Psycholog, doktor nauk społecznych w dziedzinie psychologii, adiunkt na Uniwersytecie Gdańskim w Zakładzie Psychometrii i Statystyki w Instytucie Psychologii. Badawczo zajmuje się uzależnieniami behawioralnymi, w szczególności uzależnieniem od pracy i od uczenia się. Autor ponad 70 prac naukowych. Uzyskał liczne stypendia i nagrody z polskich i międzynarodowych instytucji naukowych. Prowadzi szeroką badawczą współpracę międzynarodową.