Skip to main content

Seksoholizm wśród kobiet

„Zaczyna się od rozładowania emocji, nieznośnego napięcia, którego osoba chora może się pozbyć jedynie poprzez akt seksualny. Z biegiem czasu okazuje się, że normalnością stają się kontakty z przypadkowymi mężczyznami, odbywanie dzisiątków aktów seksualnych dziennie i to w przeróżnych przypadkowych miejscach, w piwnicy, pod mostem… Z fizycznych konsekwencji mamy choroby układu rodnego, różnego rodzaju infekcje, wśród poważniejszych może to być HIV, kiła, WZW czy rzeżączka. Są też inne skutki – degradacja moralna i społeczna.”

O seksoholizmie wśród kobiet rozmawiamy z dr n. med. Sławomirem Wolniakiem,specjalistą psychiatrii i ordynatorem Kliniki Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu.

Dorota Bąk: Czy da się określić, jaki typ kobiet uzależnia się od seksu?

Dr Sławomir Wolniak: Podłożem uzależnienia mogą być panujące w rodzinie relacje i to nawet w wieku dziecięcym. Te niewłaściwe mogą skutkować brakiem poczucia własnej wartości i niepewnością. Tak może dziać się np. w rodzinach, gdzie występuje choroba alkoholowa. Miałem pacjentkę, której ojciec był alkoholikiem, wszczynał w domu awantury, źle trakował dzieci. Ona, mając zaledwie 3 lata, odkryła przez przypadek, że dotykając miejsc intymnych zaczyna odczuwać przyjemność, a przestaje się bać ojca. To stało się jej mechanizmem obronnym przed ojcem agresorem.Tak rozładowywała swoje emocjonalne napięcie. W wieku 13 lat już zaczęła współżyć z mężczyznami. Pojawiające się nieznośne napięcie w jej odczuciu musiało zostać rozładowane – ona nie znała innego sposobu, niż kontakt seksualny. Podniecenie seksualne i orgazm za każdym razem wywoływały u niej uwolnienie endogennych opioidów – wpływających na tzw. układ nagrody w mózgu. Na tym mechanizmie opiera się uzależnienie behawioralne. Od seksu uzależniają się też kobiety, które w dzieciństwie dotknęły ciężkie przeżycia, nawet molestowanie seksualne. Ponadto dojrzewanie jest też takim momentem, w którym młodzi ludzie odkrywają swoją seksualność i jeśli w codziennym życiu spotyka ich dużo stresu, sytuacji trudnych emocjonalnie, z którymi nie potrafią sobie poradzić, wyładowują emocje poprzez seksualny kontakt.

D.B: Czy w Polsce jest dużo seksoholiczek?

S.W: Szacuje się, że w naszym kraju na seksoholizm cierpi ok. 2 mln osób. Kobiety stanowią ok. 20 proc. seksoholików.

D.B.: Jak przejawia się ich uzależnienie?

S.W.: Mechanim uzależnienia od seksu jest podobny do każdego innego uzależnienia behawioralnego. Przejawia się silną potrzebą, wewnętrznym przymusem dokonywania zachowań, czynności o charakterze erotycznym bądź seksualnym, czynnikiem współwystepującym jest przymus myślenia o nich. Natomiast niemożność ich realizacji doprowadza do negatywnych emocji, agresji, złego samopoczucia, złości, ogólnego rozdrażnienia. To sprawia, że osoba uzależniona prędzej czy później ponownie doprowadza do czynności seksualnej czy kompulsywnej masturbacji. Uzależnienie wiąże się też z częstymi zdradami partnera – i robi to mimo szkodliwych następstw. To jest dla niej zadanie numer 1, które na dalsze tory sprowadza inne zachowania i zajęcia. Uzależnienie zaczyna stanowić dla niej o sensie życia. Natomiast samodzielne próby, czy to kontrolowania, czy zaniechania tego rodzaju zachowań, kończą się fiaskiem. Destruktywne zachowania w efekcie prowadzą do użalania się nad sobą oraz pogardy dla własnej osoby.

D.B.: Jak zwykle przebiega proces uzależnienia? Od czego się zaczyna?

S.W.: Zaczyna się od rozładowania emocji, nieznośnego napięcia, którego osoba chora może się pozbyć jedynie poprzez akt seksualny. Z biegiem czasu okazuje się, że normalnością stają się kontakty z przypadkowymi mężczyznami, odbywanie dziesiątków aktów seksualnych dziennie i to w przeróżnych przypadkowych miejscach, w piwnicy, pod mostem… Z fizycznych konsekwencji mamy choroby układu rodnego, różnego rodzaju infekcje, wśród poważniejszych może to być HIV, kiła, WZW czy rzeżączka. Są też inne skutki – degradacja moralna i społeczna. Ponadto z seksoholizmem współwystępuje także uzależnienie od środków psychoaktywnych. Pacjentki uzależnione od seksu, które trafiają do mojego gabinetu, mają też szereg innych problemów. Czasem są to początki depresji, niskie poczucie własnej wartości, wówczas wskazane jest włączenie do leczenia farmakoterapii w postaci leków antydepresyjnych.

D.B.: Mężczyzna uprawiający seks często i z wieloma kobietami jest zazwyczaj określany mianem „macho”. To „samiec” z prawdziwego zdarzenia, którego zachowanie rzadko kojarzy się z uzależnieniem. Społeczeństwo patrzy natomiast zupełnie inaczej na kobiety – o nich mówi się „łatwe”, „puszczalskie”. Czy, a jeśli tak to jak, taki stereotyp wpływa na odczucia osób uzależnionych od seksu i  poszukiwanie przez nie pomocy?

S.W.: Uzależnione od seksu kobiety bez wątpienia mają niskie poczucie wartości. Zwłaszcza, jeśli doświadczenia życiowe je pogłębiają i sprawiają, że brak szacunku do samej siebie osiąga krytyczny poziom. Tak było w przypadku jednej z moich pacjentek, o uzależnieniu której wiedział mąż i wykorzystywał to do spełnienia swoich seksualnych fantazji. Żoną dzielił się ze swoimi znajomymi… Moment „otrzeźwienia” przyszedł wówczas, gdy jej seksualni partnerzy oddali na nią mocz – to było dla niej sięgnięcie dna i pchnęło do podjęcia stanowczej decyzji o rozpoczęciu leczenia. Niektóre kobiety dochodzą do psychicznego dna, po drodze „zaliczając” coraz więcej mężczyzn. Gdy dojdzie do przełomowego momentu w ich życiu i znajdą się w sytuacji, która wydaje sie nie mieć wyjścia, to już wiedzą, że jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest terapia, która da możliwość rozpoczęcia nowego etapu w ich życiu. Ale miałem też pacjentki, które się np. zakochały i chciały zacząć wreszcie prowadzić normalne, uporządkowane życie z jednym partnerem. Chęć założenia rodziny, perspektywa macierzyństwa działały na nie na tyle mobilizująco, że rozpoczynały terapię.

D.B.: Czy kobiety uzależnione od seksu odczuwają większy wstyd i poczucie winy niż mężczyźni uzależnieni od seksu?

S.W.: Myślę że tak, co jest spowodowane rolą kobiet w społeczeństwie. Ich wrażliwość sprawia, że po dokonanym akcie seksualnym, gdy przychodzi moment refleksji, kobiecie towarzyszy uczucie emocjonalnej pustki, poczucie winy oraz niepokój. Doszło do rozładowania nieznośnego napięcia, ale za tym nie przyszło uczucie ulgi, tylko wyrzuty sumienia, świadomość, że nie potrafi radzić sobie z trudnymi emocjami inaczej, niż poprzez akt seksualny – kobiecie brakuje bezpiecznych relacji z ukochanym mężczyzną i stąd złe samopoczucie oraz poczucie winy. Zostaje poczucie  „bycia łatwą”, co obniża jej samoocenę.

D.B.: Czy seksoholiczki, właśnie z racji pełnionych ról matki i żony, szybciej i częściej niż mężczyźni uzależnieni od seksu poszukują pomocy?

S.W.: Myślę, że płeć nie ma tak naprawdę znaczenia. Wiele zależy od sytuacji życiowej, od wsparcia rodziny, od rodzaju motywacji. Ważne, by chęć rozpoczęcia terapii przerodziła się w faktyczne udanie się po pomoc.

D.B.: Zakładam, że celem terapii uzależnienia od seksu nie jest utrzymanie abstynencji. Na czym zatem polega leczenie kobiet uzależnionych od seksu? Co ono im daje?

S.W.: Osoba uzależniona od seksu, która zdecyduje o podjęciu leczenia, powinna wziąć udział w terapii w nurcie behawioralno-poznawczym. Po zdiagnozowaniu problemu przez lekarza, stara się on znaleźć przyczyny seksualnych zaburzeń. Potem jest odpowiednia terapia stacjonarna, która zazwyczaj trwa około 4-5 tygodni. Czasem takie leczenie jest wspomagane farmakoterapią. Kobieta uzależniona od seksu musi nauczyć się zdrowych więzi z ludźmi, dowie się, w jaki sposób budować intymny związek oparty na zdrowych relacjach. Niezmiernie ważne jest też zaspokajanie popędu seksualnego w zdrowy, a nie destrukcyjny sposób. Trzeba również pamiętać, że uzależnienie behawioralne to choroba, która oddziałuje także na duszę. Psychoterapia w procesie leczenia odgrywa ważną rolę. Kuracja dostosowana indywidualnie do pacjenta pozwala osiągnąć znacznie lepsze efekty. Dzięki terapii prowadzonej pod okiem psychologów, osoba uzależniona poznaje siebie, swój problem i uczy się stawiać czoła wszystkim przeciwnościom. Terapia, w której pacjentka bierze udział, ma pomóc jej poznać przyczyny uzależnienia, musi się też nauczyć, jak z nimi walczyć. Nie oznacza to, że kobieta ma całkowicie zrezygnować z seksu. Celem psychoterapii jest osiągnięcie równowagi, dzieki której seks znów powinien stać się przyjemnością związaną z euforią, a nie będzie więcej powodem wyrzutów sumienia i wyrazem braku szacunku dla siebie.

D.B.: Czy kobiety uzależnione od seksu uczestniczą w terapii razem z uzależnionymi mężczyznami?

S.W.: Tak, podobnie jak to się dzieje w przypadku innego rodzaju uzależnień behawioralnych. Sugerowany jest udział w terapii indywidualnej i grupowej – wiele zależy jednak od predyspozycji osoby uzależnionej. Jeśli towarzyszy jej ogromne poczucie wstydu i nie potrafi otworzyć się przed całą grupą, może zacząć od indywidualnych spotkań z terapeutą.

D.B.: Inną formą pomocy jest Wspólnota Anonimowych Seksoholików. Na czym polega zdrowienie jej członków?

S.W.: Anonimowi Seksoholicy pracują na bazie Dwunastu Kroków –  programu zaczerpniętego od Anonimowych Alkoholików. Jej członkowie wspólnie poznają chorobę, na którą cierpią, wspierają się, ze spotkań czerpią siłę, by uparcie dotrzeć do celu i pozbyć się nałogu. Moim zdaniem jest to jednak forma wsparcia, która jest skierowana do pacjentów mających za sobą kilkutygodniową terapię.

D.B.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Bąk

Dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, lekarz specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu, którą założył w 2003 r. wspólnie z żoną Joanną Wysogląd-Wolniak, także lekarzem specjalistą psychiatrą. Dr Wolniak specjalizuje się w chorobach cywilizacyjnych. Pełni funkcję biegłego sądowego w dziedzinie psychiatrii i terapii uzależnień.