Skip to main content

Zaburzenia odżywiania – jak pomagać, by nie szkodzić?

„Zmuszanie do terapii nie przynosi efektów, a dziecko przyprowadzone na siłę, pod presją, nie uczestniczy w spotkaniach dla siebie, nie ma motywacji do zmian” – twierdzi Anna Szostak, terapeutka zaburzeń odżywiania i prezes fundacji Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania. Co zatem mogą rodzice i jak powinni reagować, gdy dowiadują się, że ich dziecko cierpi na zaburzenia odżywiania?

Dorota Bąk: Dość często anoreksja czy bulimia to skutek problemów w domu rodzinnym. Na co głównie zwracają uwagę osoby borykające się z zaburzeniami odżywiania, gdy są pytane o swój dom i panujące w nim relacje?

Anna Szostak:Na nadmiar lub niedomiar – uczuć, opieki, emocji, uwagi, granic… Rodziny osób z zaburzeniami jedzenia są mało plastyczne. Panuje w nich wysoka sztywność lub wręcz odwrotnie – chaos. Silne, niezmienne zasady, granice, normy, wymagania lub wręcz przeciwnie, pacjenci mają wrażenie ciągłego „bałaganu”, braku jednolitych zasad, wciąż zmieniających się reguł, nastrojów, i tak dalej.

D.B.: Co czują rodzice, gdy dowiadują się, że ich dziecko cierpi na zaburzenia odżywiania? Częściej winią siebie, czy nie widzą w swoim postępowaniu większych błędów?

A.Sz.: Nie widzę tu częstości jednego lub drugiego wzorca, oba pojawiają się równie często.

D.B.: Czy rodzice są w stanie sami pomóc dzieciom uporać się z zaburzeniami odżywiania?

A.Sz.: Jeśli posiadają wystarczająco dużo empatii, są otwarci na zmiany i pogłębianie wiedzy o specyfice zaburzeń odżywiania to nie jest to niewykluczone. Trudno jednak „wyjść z siebie i stanąć obok”, zobaczyć dziecko w innym, obiektywnym świetle, podobnie jak własną rodzinę. Taką możliwość daje terapia. Często też rodziny pracują metodą prób i błędów, testując różne pomysły i metody pracy. Niekiedy wpadną od razu na właściwy sposób postępowania, innym razem zajmuje to więcej czasu, niż gdyby skorzystali przynajmniej z konsultacji terapeutycznych.

D.B.: Czym jest współuzależnienie w kontekście zaburzeń odżywiania i jak się przejawia?

A.Sz.: Jest to czerpanie korzyści z choroby bliskiej osoby i świadome lub nieświadome jej podtrzymywanie celem ich utrzymania. Może być to m.in. brak zmian w obrębie rodziny (np.jeden z jego członków nie wyprowadza się, nie nawiązuje relacji poza rodziną,itp.) czy trwanie w roli opiekuna/rodzica de facto dorosłej już osoby. Choroba odwraca też uwagę od innych problemów (np. we własnym związku).

D.B.: Kiedy dochodzi do współuzależnienia? Czy każdy rodzic dziecka chorującego na bulimię czy anoreksję powiela ten schemat?

A.Sz.: Zwykle w momencie, kiedy powinno dojść do zmiany lub konfrontacji. Np. kiedy dziecko zaczyna dorastać, gdy pojawia się myśl o rozstaniu z jego ojcem/matką, zmienia się sytuacja rodzinna, pogarsza się nasz nastrój…. Wówczas zaczyna pełnić ono rolę „ratującą” nas przed tą zmianą lub konfrontacją. Nie każdy rodzic jest jednak współuzależniony. Sytuacja rodzinna nie jest jedynym powodem powstawania zaburzeń odżywiania.

D.B.: Co zatem mogą zrobić rodzice, jeśli podejrzewają problem lub już o nim wiedzą?

A.Sz.: Uważnie obserwować dziecko, jego otoczenie oraz siebie i swoje reakcje. Szczerze i otwarcie porozmawiać o tym z dzieckiem, jeśli jeszcze taka rozmowa jest w rodzinie możliwa. Wspólnie z nim podjąć decyzję o udaniu się lub nie do lekarza lub terapeuty, by skonfrontować się z podejrzeniami.

D.B.: Jak rodzice powinni przeprowadzić rozmowę, by przekonać dziecko do udania się do terapeuty?

A.Sz.: Warto nadmienić, że zmuszanie do terapii nie przynosi efektów, a dziecko przyprowadzone na siłę, pod presją, nie uczestniczy w spotkaniach dla siebie, nie ma motywacji do zmian. Jeśli dziecko odmawia uczestniczenia w spotkaniach, zamiast nakłaniania polecam rozmowę o tym, czego tak właściwie się obawia. Często wówczas wychodzą lęki dziecka dotyczące tego, czym jest terapia. Nierzadko obawiają się skierowania przez terapeutę na oddział psychiatryczny (może to zrobić tylko lekarz psychiatra), „wyciągania i opowiadania potem o prywatnych sprawach rodzicom” (zabrania tego kodeks etyczny terapeuty), zmuszania do jedzenia (terapia nie polega na zmuszaniu), itp.
Często pojawia się argument o braku potrzeby terapii, ponieważ dziecku nic nie dolega. Zachęcam tym bardziej do wizyty. Jeśli w opinii dziecka nic mu nie dolega, to przecież wizyta tylko to potwierdzi.

D.B.: Co w sytuacji, jeśli dziecko nie godzi się na terapię? Jak powinni postąpić rodzice?

A.Sz.: Jeśli jego stan wymaga terapii i natychmiastowego leczenia pozostaje jedynie leczenie wbrew woli dziecka na oddziale zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. W innym przypadku warto skorzystać z dostępnych informacji o prowadzeniu dialogu motywacyjnego i sokratejskiego, które mogą skłonić dziecko do przemyśleń mogących sprawić, że zgodzi się przynajmniej na jedno spotkanie.

D.B.: Kiedy wystarczy leczenie ambulatoryjne u terapeuty, a kiedy niezbędne jest leczenie zaburzeń łaknienia w warunkach szpitalnych na oddziale zamkniętym?

A.Sz.: Gdy stan zdrowia fizycznego u dziecka jest stabilny, jego BMI nie spadło poniżej 15, waga utrzymuje się przynajmniej na stałym poziomie oraz nie wykazuje zachowań mogących zagrażać życiu jego lub innym osobom – wówczas wystarczy leczenie ambulatoryjne. W innym przypadku leczenie powinno odbywać się w warunkach szpitalnych.

D.B.: Co po leczeniu? Jaką rolę powinien przybrać rodzic i jak powinien postępować z dzieckiem?

A.Sz.: Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Jest to ustalane indywidualnie w trakcie terapii. Ale na pewno należy być uważnym, nie popadać w skrajności i stosować się do zaleceń terapeuty.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Bąk

Anna Szostak – prezes fundacji Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania. Absolwentka psychologii na Uniwersytecie im. Marii Skłodowskiej – Curie w Lublinie. Służy pomocą na łamach Internetu z zakresu diagnostyki, psychoedukacji i kontaktu pomocnego dla osób z zaburzeniami odżywiania. Obecnie terapeutka w trakcie specjalizacji (terapia poznawczo-behawioralna). Zajmuje się diagnostyką, wsparciem, psychoedukacją, pracą z obrazem ciała i terapią w nurcie poznawczo-behawioralnym.